Kiedy ludzie dowiadują się, że jestem weganką kiwają głową ze współczuciem, wszak tyle pyszności mnie omija, czyż nie? Otóż niezbyt. Jestem wege krótko, a już wiele potraw nauczyłam się podrabiać tak, że sama jem i nie wierzę, że coś smakuje mięsem a go nie zawiera! Wszystko jest kwestią przypraw. Tak oto powstała lazania przy której spadają kapcie! Jest to kolejny przykład prania ludzkiego mózgu, który jest święcie przekonany, że je prawdziwe mięso i ser!
Przygotowanie lazanii zajmuje bez pieczenia ok. pół godziny, pod warunkiem, że lecicie jednocześnie na 3 gary jak ja ^__^
Będą Ci potrzebne: wok lub głęboka patelnia, mała patelnia, garnek, naczynie żaroodporne(najlepiej prostokątne i tak duże, by bez łamania makaronu weszły 3 plastry), makaron do lazanii (najlepiej Barilla), płatki drożdżowe, ulubiony wegański żółty ser, itd.
"Mięso mielone" do lazanii:
300g tofu naturalnego,
łyżka oleju kokosowego rafinowanego do smażenia,
przyprawy: płatki drożdżowe, wędzona papryka, sos sojowy, sól, pieprz, chilli, oregano, tymianek, prażona cebulka, czosnek.
Tofu rozdrobnić widelcem prosto na małą patelnię. Proporcje przypraw są ciężkie do określenia, zwykle po prostu posypuję cienką warstwą całość, do tego zdrowy chlust sosu sojowego i próbuję czy smak mi odpowiada. Zazwyczaj trzeba dosolić i dorzucić płatków drożdżowych. W trakcie mieszania pozbyć się największych grudek, żeby przyprawy były wszędzie. Całość zrumienić na brązowo.
Sos do lazanii(można użyć innej mieszanki ulubionych warzyw):
2 garści pieczarek,
pół cukinii,
kilka suszonych pomidorów z zalewy,
cebula,
2 ząbki czosnku,
puszka pomidorów (400g)lub pasata,
przyprawy: sól, pieprz, oregano, czosnek, chili, płatki drożdżowe.
W czasie kiedy "mięso" się rumieni w głębokiej patelni podsmażcie cebulę z czosnkiem i szczyptą soli, następnie dodajcie drobno posiekane pieczarki(lub starte na tarce). Na końcu drobno posiekane cukinia(j.w.) i suszone pomidory. Kiedy warzywa zmiękną dodajcie pomidory z puszki (lub pasatę). Dorzućcie zrumienione "mielone", doprawcie do smaku resztą przypraw. Jeśli całość wyszła Waszym zdaniem za sucha, można dolać wodę z przecierem pomidorowym lub pasatę.
Sos beszamelowy:
500ml mleka sojowego(niesłodzonego, lub innego zawierającego białko, ryżowe jest "za chude"),
2 czubate łyżki mąki orkiszowej jasnej(lub pszennej),
2 czubate łyżki margaryny(u mnie Alsan),
przyprawy do smaku: sól, pieprz, gałka muszkatołowa(ok. pół gałki)
Do garnuszka wlej mleko, dorzuć mąkę i energicznie mieszaj, aż znikną grudki, potem dorzuć margarynę i podgrzewaj mieszając aż wszystko się zagotuje i zgęstnieje (niczym budyń). Dopraw do smaku. (Gałka zabija smak soi z mleka.)
Układanie warstw:
Naczynie żaroodporne posmaruj na dnie beszamelem, ułóż płaty makaronu do lazanii, z wierzchu posmaruj makaron beszamelem. Wyłóż na to pierwszą warstwę warzyw i "mięska" w sosie, posyp cieniutką warstwą płatków drożdżowych(opcjonalnie wegański ser), kolejna warstwa makaronu, beszamel, druga warstwa warzyw, płatki drożdżowe(ser), makaron, beszamel, trzecia warstwa warzyw, płatki drożdżowe (ser), makaron, beszamel i ser na samej górze. Posyp jeszcze papryką i oregano.
Płatki drożdżowe robią tutaj magię, wszystko smakuje jakby było w tym mnóstwo sera, zatem jak macie tylko dwa plasterki, tyko na samą górę, to też dacie radę!
Piekarnik nagrzej do 180st. Piecz ok 45 min.
Makaron na górze lekko się pofaluje, co oznacza, że gotowe i zaraz poparzycie sobie język czymś przepysznym! :D
Ugotujcie to! Zróbcie sobie dobrze! :)
Jestem weganką od trzech lat. Uwielbiam weganizować tradycyjne przepisy. Lubię patrzeć jak moi goście i rodzina są w szoku, że "trawa i kamienie" są takie smaczne. Moje przepisy bywają niedokładne, gotuję raczej sercem niż głową. Patrzę na konsystencję a nie cyferki na miarce. Upraszczam też wszystkie procesy jeśli tylko się da. Mam nadzieję, że znajdziesz tu coś dla siebie.
niedziela, 16 kwietnia 2017
sobota, 15 kwietnia 2017
Tofurnik numero uno
Wegańśkie życie jest ubogacone różnościami na talerzu po sufit, ale kiedy przychodzi ochota na sernik zapala się lampeczka. Jaki przepis wybrać? Mój pierwszy tofurnik wyszedł bardzo biednie. Robić coś z przepisu osoby, która nigdy nie jadła oryginału to dość ryzykowne posunięcie. Nie wyszło to dobrze... ;)
Wczoraj uczyniłam własny tofurnik, dodając trochę tego, trochę tamtego... chaotyczne dorzucanie do kielichowego blendera, aż masa miała dobrą konsystencję i smak. Jeśli jesteście uprzedzeni do olejków zapachowych to nie próbujcie, ale jak uczynicie wyjątek, to nie pożałujecie. Smakuje i wygląda sernikowo, nie trzeba zamykać oczu, żeby się nabrać! ;)
Masa:
• 300g tofu naturalnego (twarde, nie silken. Najlepiej wybrać takie, które smakuje i pachnie niczym, sprawdzone czyli, dla Niemcowni polecam tofu z Rewe bio),
• sok z dużej cytryny,
• ok. pół szklanki ugotowanej kaszy jaglanej (resztę wyżarła Lenka, więcej byłoby i tak za dużo ^__^),
• mleko kokosowe 400ml(cała puszka, 60% lub więcej, razem z wodą),
• niepełna szklanka ksylitolu, (lub cukru lub innego słodzidła, ale i tak próbujcie czy próg słodkości Was zadowala),
• 150g śmietany Creme Vega Oetkera (lub wege naturalnego jogurtu, niesłodzonego, kwaśnego, takiego, który jest smaczny w mizerii i nie wykrzywia nas od smaku soi),
• łyżeczka ekstraktu z wanilii,
• 4 łyżeczki (czubate) mąki kukurydzianej(raczej nie polecam ziemniaczanej, kukurydziana jest delikatniejsza),
• kilka kropel aromatu migdałowego do ciast,
• szczypta soli
Spód:
Paczka wegańskich herbatników(lub innych wege ciastek)
2 łyżki margaryny do pieczenia lub oleju kokosowego
Herbatniki zmielić, dodać rozpuszczony tłuszcz, wymieszać, następnie wyłożyć na blaszkę(z papierem do pieczenia)i ubić równy spód. Schłodzić w lodówce.
Przygotowanie masy:
Tofu odcisnąć w dłoniach, aby wyciekła z niego woda, rozdrobnić i zalać sokiem z cytryny (może tak postać i godzinę, żeby się przegryzło, ale nie musi), aby je zakwasić. Potem wrzucić do blendera kielichowego razem z mlekiem i śmietaną, stopniowo dodawać kaszę. Jeśli masa jest zbyt gęsta, aby ułatwić miksowanie dodajcie kilka łyżeczek mleka kokosowego lub wody, ale tylko tyle, żeby wszystko bez problemu się rozdrabniało. Kiedy masa będzie już gładka, a jednocześnie minimanie "piaskowa" na języku to chwila, by dodać resztę składników. Całość powinna mieć konsystencją śmietany.
Masę wylać na wcześniej schłodzony spód.
Pieczenie (1 godz. i 10min):
Piekarnik rozgrzać do 180st.
Piec w tylu stopniach ok. 20 min, potem zmniejszyć na 150-160st. i piec aż zobaczycie, że "skórka" ciasta równo się podniosła. (Długo jest zapadnięta na środku.) W sumie będzie piekł się ok. 1godz. 10 min. Musi się równomiernie zrumienić.
Sprawdzanie patyczkiem nic nie da, bo będzie "glutek" przez cały czas.
Po upieczeniu zostawić w piekarniku na kwadrans, potem wyjąć i kiedy wystygnie wrzucić do lodówki - najlepiej na całą noc. Mimo Waszych obaw - stężeje :)
Topping:
Z czego lubicie, ja rozpuściłam gorzką czekoladę w kąpieli wodnej z łyżką oleju kokosowego, ale może to być po prostu cukier puder, lukier, jakieś orzechy, co kto lubi :)
Wczoraj uczyniłam własny tofurnik, dodając trochę tego, trochę tamtego... chaotyczne dorzucanie do kielichowego blendera, aż masa miała dobrą konsystencję i smak. Jeśli jesteście uprzedzeni do olejków zapachowych to nie próbujcie, ale jak uczynicie wyjątek, to nie pożałujecie. Smakuje i wygląda sernikowo, nie trzeba zamykać oczu, żeby się nabrać! ;)
Masa:
• 300g tofu naturalnego (twarde, nie silken. Najlepiej wybrać takie, które smakuje i pachnie niczym, sprawdzone czyli, dla Niemcowni polecam tofu z Rewe bio),
• sok z dużej cytryny,
• ok. pół szklanki ugotowanej kaszy jaglanej (resztę wyżarła Lenka, więcej byłoby i tak za dużo ^__^),
• mleko kokosowe 400ml(cała puszka, 60% lub więcej, razem z wodą),
• niepełna szklanka ksylitolu, (lub cukru lub innego słodzidła, ale i tak próbujcie czy próg słodkości Was zadowala),
• 150g śmietany Creme Vega Oetkera (lub wege naturalnego jogurtu, niesłodzonego, kwaśnego, takiego, który jest smaczny w mizerii i nie wykrzywia nas od smaku soi),
• łyżeczka ekstraktu z wanilii,
• 4 łyżeczki (czubate) mąki kukurydzianej(raczej nie polecam ziemniaczanej, kukurydziana jest delikatniejsza),
• kilka kropel aromatu migdałowego do ciast,
• szczypta soli
Spód:
Paczka wegańskich herbatników(lub innych wege ciastek)
2 łyżki margaryny do pieczenia lub oleju kokosowego
Herbatniki zmielić, dodać rozpuszczony tłuszcz, wymieszać, następnie wyłożyć na blaszkę(z papierem do pieczenia)i ubić równy spód. Schłodzić w lodówce.
Przygotowanie masy:
Tofu odcisnąć w dłoniach, aby wyciekła z niego woda, rozdrobnić i zalać sokiem z cytryny (może tak postać i godzinę, żeby się przegryzło, ale nie musi), aby je zakwasić. Potem wrzucić do blendera kielichowego razem z mlekiem i śmietaną, stopniowo dodawać kaszę. Jeśli masa jest zbyt gęsta, aby ułatwić miksowanie dodajcie kilka łyżeczek mleka kokosowego lub wody, ale tylko tyle, żeby wszystko bez problemu się rozdrabniało. Kiedy masa będzie już gładka, a jednocześnie minimanie "piaskowa" na języku to chwila, by dodać resztę składników. Całość powinna mieć konsystencją śmietany.
Masę wylać na wcześniej schłodzony spód.
Pieczenie (1 godz. i 10min):
Piekarnik rozgrzać do 180st.
Piec w tylu stopniach ok. 20 min, potem zmniejszyć na 150-160st. i piec aż zobaczycie, że "skórka" ciasta równo się podniosła. (Długo jest zapadnięta na środku.) W sumie będzie piekł się ok. 1godz. 10 min. Musi się równomiernie zrumienić.
Sprawdzanie patyczkiem nic nie da, bo będzie "glutek" przez cały czas.
Po upieczeniu zostawić w piekarniku na kwadrans, potem wyjąć i kiedy wystygnie wrzucić do lodówki - najlepiej na całą noc. Mimo Waszych obaw - stężeje :)
Topping:
Z czego lubicie, ja rozpuściłam gorzką czekoladę w kąpieli wodnej z łyżką oleju kokosowego, ale może to być po prostu cukier puder, lukier, jakieś orzechy, co kto lubi :)
Lista zakupów
- tofu (300g)
- duża cytryna
- kasza jaglana
- mleko kokosowe w puszce (60% lub więcej)
- ksylitol lub cukier
- Śmietana Creme Vega 150g (lub kwaśny wege jogurt)
- ekstrakt z wanilii
- mąka kukurydziana
- aromat migdałowy do ciast
- sól
- olej kokosowy lub margaryna do pieczenia
- wegańskie herbatniki
- (gorzka czekolada)